Sobota w Oktawie Wielkanocy
53. IDŹCIE NA CAŁY ŚWIAT...
1. Rozesłanie uczniów. Pan posyła uczniów do świata, aby poznał Jego doktrynę.
2. Trudności w apostolstwie. Reewangelizacja współczesnego świata. Świętość osobista.
3. Wiara, nadzieja i miłość. Nadprzyrodzony optymizm.
53.1 Zmartwychwstanie Pana stanowi wezwanie do apostolstwa aż do skończenia czasów. Każde ukazanie się Chrystusa kończy się poleceniem apostolskim. Marii Magdalenie Jezus mówi: „...udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego” (J 20, 17). Pozostałym kobietom powiada: „Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą” (Mt 28, 10). Uczniowie z Emaus odczują tego wieczora taką samą potrzebę przekazania innym, że Jezus żyje. W Ewangelii dzisiejszej Mszy świętej (Mk 16, 9-15) święty Marek przytacza wielkie przykazanie apostolskie, które zawsze pozostanie w mocy: W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem (...). I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.
Od tej chwili Apostołowie zaczynają dawać świadectwo o tym, co widzieli i słyszeli. W imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem (Łk 24, 44-47). To, co głoszą i czemu przyświadczają, nie jest wymysłem. Są to fakty zbawcze, których byli świadkami. Kiedy po śmierci Judasza trzeba było uzupełnić liczbę dwunastu Apostołów, warunkiem dla kandydatów było to, czy był świadkiem Jego zmartwychwstania (por. Dz 1, 21-22).
Tych Jedenastu reprezentuje cały Kościół. W ich osobach chrześcijanie wszystkich czasów otrzymują radosne przykazanie przekazywania ludziom napotkanym na swojej drodze, że Chrystus żyje, że w Nim zostały pokonane grzech i śmierć, że powołuje się nas do uczestnictwa w życiu Bożym, że wszystkie trapiące nas problemy mają swoje rozwiązanie. Sam Chrystus dał nam to prawo i ten obowiązek. „Powołanie chrześcijańskie jest z swojej natury swojej również powołaniem do apostolstwa”[1] i „wszyscy wierni, od Papieża do ostatniego ochrzczonego, uczestniczą w tym samym powołaniu, w tej samej wierze, w tym samym Duchu, w tej samej łasce (...) Wszyscy uczestniczą czynnie i odpowiedzialnie (...) w jedynej misji Chrystusa i Kościoła”[2].
„Człowiek odczuwa naturalny lęk nie tylko przed cierpieniem i śmiercią, ale także przed odmienną opinią bliźnich, zwłaszcza gdy ta opinia posiada potężne środki wyrazu, które łatwo mogą się stać środkami nacisku. Dlatego człowiek często woli się przystosować do otoczenia, do panującej mody, niż podjąć ryzyko świadectwa wierności Chrystusowej Ewangelii. (...) Chrystus zapewnia nas, że przyzna się przed Ojcem niebieskim do wszystkich, którzy nie wahają się wyznać Go przed ludźmi (por. Mt 10, 32-33), nawet za cenę największych ofiar. Chrystus przestrzega także przed zaparciem się wiary i rezygnacją z dawania o Nim świadectwa wobec innych”[3].
Nikt nie może nam przeszkodzić w korzystaniu z tego prawa i w pełnieniu tego obowiązku. Pierwsze czytanie dzisiejszej Mszy świętej przedstawia reakcję Apostołów na wydany przez najwyższych kapłanów i uczonych w Piśmie całkowity zakaz głoszenia i nauczania w imię Jezusa. Piotr i Jan odpowiedzieli: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4, 20).
Kardynał Ratzinger dzień przed swoim wyborem na Stolicą Piotrową mówił do zgromadzonych kardynałów: „Powinien nas ożywiać pewien rodzaj świętego niepokoju: niepokoju, by nieść wszystkim dar wiary, przyjaźni z Chrystusem. Zaprawdę, miłość, przyjaźń Boża została nam dana, aby trafiła także do innych. Otrzymaliśmy wiarę, by ją podarować innym – jesteśmy kapłanami, by służyć innym. I powinniśmy przynosić trwały owoc. Każdy chciałby pozostawić po sobie trwały ślad. A co pozostaje? Na pewno nie pieniądz. Także nie ostoją się budowle ani książki. Po pewnym, dłuższym lub krótszym czasie to wszystko zniknie. Jedynie, co pozostanie na wieki to dusza ludzka, człowiek stworzony przez Boga dla wieczności. A zatem owocem, który trwa jest to, co zasialiśmy w ludzkich duszach – miłość, poznanie; gest zdolny dotknąć serca, słowo, które wzbudza w duszy Bożą radość. A zatem chodźmy i módlmy się do Pana, aby pomógł nam przynieść owoc, trwały owoc. Tylko w ten sposób ziemia może zostać odmieniona, z padołu łez stać się Bożym ogrodem”[4]
Również i my nie możemy milczeć. Wokół nas panuje wielka ignorancja, jest wiele błędów, niezmierzona jest liczba osób zagubionych, ponieważ nie znają Chrystusa. Otrzymaną wiarę i doktrynę powinniśmy przekazywać ludziom w codziennych z nimi kontaktach. „Nie zapala się światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. A na koniec swego przebywania na ziemi Pan poleca: Euntes docete – Idźcie i nauczajcie. Chce, aby Jego światło świeciło w postępowaniu i słowach Jego uczniów, również w twoich”[5].
53.2 Skoro tylko Apostołowie zaczęli odważnie i mężnie głosić prawdę o Chrystusie, zaczęły się również trudności, a później prześladowanie i męczeństwo. Wkrótce jednak wiara w Chrystusa wykroczy poza Palestynę, sięgając do Azji Mniejszej, Grecji i Italii, docierając do ludzi każdej kultury, pozycji społecznej i rasy.
Również i my musimy się liczyć z niezrozumieniem. Jest ono oczywistym znakiem Bożego upodobania i podążania za Panem, gdyż uczeń nie przewyższa nauczyciela (Mt 10, 24). Powinniśmy przyjmować je z radością, ponieważ Bóg je dopuszcza. Niech będzie dla nas okazją udowodnienia naszej wiary, nadziei i miłości; to nam pomoże modlić się i umartwiać z przekonaniem, że modlitwa i ofiara zawsze wydają owoce, gdyż wybrańcy Pana nie będą się trudzić na próżno (Iz 65, 23). Zawsze będziemy traktować innych dobrze, z wyrozumiałością, topiąc zło w obfitości dobra.
Nie powinno nas dziwić to, że często musimy iść pod prąd w świecie, który zdaje się coraz bardziej oddalać od Boga, który ma za cel dobrobyt materialny i ignoruje lub odsuwa na drugi plan wartości duchowe. Niektórzy chcieliby ten świat zorganizować tak, żeby całkowicie odwrócił się od swego Stwórcy. Dołącza się do tego zły przykład niektórych chrześcijan, kiedy „skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym (…) raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii”[6].
Pole działalności Apostołów i pierwszych chrześcijan stanowiło glebę twardą, kamienistą, ciernistą, zachwaszczoną. A jednak zasiane ziarno wydało obfity owoc. Na niektórych glebach zaowocowało stokrotnie, na innych sześćdziesięciokrotnie czy trzydziestokrotnie. Wystarczy niewielki wysiłek, by zaistniał owoc, gdyż ziarno jest od Boga i to On powoduje w duszach wzrost życia Bożego. Nasza praca apostolska ma je przygotować przede wszystkim przez modlitwę, umartwienie i uczynki miłosierdzia, które zawsze zjednują łaskawość Bożą, a następnie przez przyjaźń, wyrozumiałość i siłę dobrego przykładu.
Pan czeka na naszą gotowość do rechrystianizacji świata w rodzinie, na uniwersytecie, w fabryce, w najróżnorodniejszych stowarzyszeniach: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu – mówi do nas Pan. „Istnieje więc dzisiaj wyraźne zapotrzebowanie na nową ewangelizację. Jest zapotrzebowanie na Ewangelię pielgrzymującą wraz z człowiekiem, pielgrzymującą wraz z młodym pokoleniem”[7]. Właśnie w naszych czasach Chrystus potrzebuje mężczyzn i kobiet, którzy potrafią stać pod krzyżem, mężnie, odważnie, z prostotą niestrudzonych pracowników, którzy nie ulegają względom ludzkim, kiedy należy czynić dobro. Potrzebuje mężczyzn i kobiet radosnych, którzy za fundament swego życia mają modlitwę i serdeczną przyjaźń z Jezusem Chrystusem.
Pan liczy na nasze postanowienia poprawy i walki z wadami i z tym wszystkim, co oddziela nas od Niego; Pan liczy na nasze usilne apostolstwo wśród osób, z którymi częściej się spotykamy. Podczas naszej dzisiejszej modlitwy powinniśmy się zastanowić, czy zbliżamy do Boga ludzi z naszego otoczenia, podobnie jak czynili to pierwsi chrześcijanie? Czy przez nasze życie dobrze wpływamy na tych, z którymi łączy nas przyjaźń, praca, pokrewieństwo?
53.3 Z paschalnej tajemnicy Chrystusa rodzi się Kościół. Początkowo niepozorny, jawi się jako zaczyn przemiany świata Bożą mocą. Zdolny uczynić świat bardziej ludzkim, bliższym Stwórcy. Wielu ludzi dobrej woli odpowiada dzisiaj na częste wezwania następcy Piotra, by nieść światło dla sumień zabłąkanych w ciemnościach na ziemiach, gdzie kiedyś kochano Chrystusa.
Jak w życiu pierwszych chrześcijan, tak i dziś ważne jest, by nawiązywać więzi z każdą poszczególną duszą, by zbliżać ją do Boga. Dlatego sami musimy być bardzo blisko Pana, zjednoczeni z Nim jak latorośle ze krzewem winnym. Bez świętości osobistej apostolstwo jest niemożliwe, żywy zaczyn zamienia się w bezużyteczną masę. Jeśli nie będziemy starali się zostać świętymi, pochłonie nas pogańska atmosfera, jaka często otacza tych, którzy jeszcze niedawno byli dobrymi chrześcijanami.
Pierwsze czytanie dzisiejszej Mszy świętej mówi o tym, że arcykapłani, starsi i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa (Dz 4, 13). Apostołowie są pewni siebie, pozbawieni kompleksów, pełni optymizmu, który wypływa z tego, że są przyjaciółmi Jezusa. Ta przyjaźń wzrasta z dnia na dzień, podtrzymuje ją modlitwa i obcowanie z Nim.
Chrześcijanin, jeżeli jest zjednoczony z Panem, zawsze jest pełen naturalnego optymizmu, który zakorzenia się w wierze i któremu nadzieja i miłość dodają skrzydeł.
„Wiara: Unikajcie czarnowidztwa i bezpłodnych narzekań na sytuację religijną w waszym kraju, lecz zabierzcie się do pracy z poświęceniem, mobilizując wiele osób.
Nadzieja: Bóg nie przegrywa bitew. Jeżeli przeszkody są wielkie, to obfitsza jest również łaska Boża: to On będzie tych ludzi poruszał, posługując się każdym z nich jak dźwignią.
Miłość: działajcie z wielką prawością z miłości do Boga i do dusz. Bądźcie serdeczni i cierpliwi wobec bliźniego, szukajcie nowych sposobów, nowych inicjatyw: miłość wyostrza inteligencję. Wykorzystujcie wszelkie sposoby dla budowania społeczeństwa bardziej chrześcijańskiego i bardziej ludzkiego”[8].
Najświętsza Maryja Panna, Królowa Apostołów, rozpali nas w wierze, nadziei i miłości do swego Syna, żebyśmy owocnie pracowali w swoim środowisku i poprzez nie na nowo chrystianizowali dzisiejszy świat, jak tego domaga się od nas papież. W naszych uszach brzmią słowa Pana: Idźcie na cały świat... Wtedy było zaledwie Jedenastu mężczyzn, dzisiaj jest nas o wiele więcej. Módlmy się o taką wiarę i miłość, jaką oni mieli.