szukaj
Wyślij rozważanie na email
:
Rozważania na każdy dzień

Trzecia Niedziela Zwykła
Rok B

17. ODERWANIE SIĘ OD DÓBR

1. Uczniowie pozostawiwszy wszystko, poszli za Jezusem. Wyrzeczenie się dóbr materialnych i przywiązań doczesnych
    dla miłości Chrystusa.
2. Niektóre aspekty ubóstwa chrześcijańskiego i wyrzeczenia: schludność domu i stroju, dobre obyczaje, szacunek dla pracy.

3. Wartość wyrzeczenia mierzy się jego kosztami. Znaczenie jałmużny.

17.1 Ewangelia z dzisiejszej Mszy świętej mówi nam o powołaniu przez Chrystusa czterech uczniów: Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana (Mk 1, 14-20). Wszyscy czterej byli rybakami i oddawali się akurat swojemu zajęciu - zarzucaniu lub poprawianiu sieci, kiedy Jezus, przechodząc obok, wezwał ich do pójścia za sobą. Na pewno trzej z nich znali już Pana i odczuwali głęboką fascynację Jego Osobą i nauką. Teraz otrzymali ostateczne powołanie: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi. Jezus odnalazł ich przy pracy, więc chcąc ukazać im nowe posłannictwo, posługuje się przenośnią nawiązującą do ich zawodu. Rybacy natychmiast porzucili wszystko, aby iść za Nauczycielem. Również o św. Mateuszu jest powiedziane, że relictis omnibus – pozostawiwszy wszystko, wstał i poszedł za Nim (Mt 9, 9). Pozostali Apostołowie, z których każdy spotkał się z Jezusem w szczególnych okolicznościach życiowych, musieli uczynić to samo.

Podążanie za Chrystusem wymaga duszy wolnej od wszelkiego przywiązania: przede wszystkim od miłości własnej, od nadmiernej troski o zdrowie i przyszłość, od bogactw i dóbr materialnych. Jeśli bowiem serce wypełniają dobra ziemskie, nie starcza w nim już miejsca dla Boga. Od jednych Pan wymaga całkowitego oderwania się, by móc posługiwać się nimi jak najpełniej. Poprosił o to Apostołów, bogatego młodzieńca i tylu innych ludzi, którzy w ciągu wieków w Nim znaleźli swój skarb i swoje bogactwo. Od każdego, kto chce iść za Nim, Chrystus wymaga rzeczywistego wyrzeczenia się samego siebie i tego, co posiada. Jeżeli to oderwanie jest autentyczne, będzie się ono wyrażać w wielu faktach codziennego życia. Wynika to z tego, że serce ludzkie skłonne jest do nieuporządkowanego przywiązywania się do stworzeń i do rzeczy, które zostały stworzone jako dobre. Dlatego chrześcijanin potrzebuje ustawicznej czujności i częstego rachunku sumienia, żeby dobra stworzone nie przeszkadzały mu w zjednoczeniu z Bogiem, lecz były środkiem do miłowania Go i służenia Mu. „Niechaj tedy wszyscy starają się należycie kierować swymi uczuciami – zaleca Sobór Watykański II, – aby korzystanie z rzeczy ziemskich i przywiązanie do bogactw wbrew duchowi ewangelicznego ubóstwa nie przeszkodziło im w osiągnięciu doskonałej miłości, zgodnie z upomnieniem Apostoła:  Trzeba, aby (…) ci, którzy używają świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7, 29-31)”[1]. Przytoczone w drugim czytaniu mszalnym słowa św. Pawła, skierowane do chrześcijan w Koryncie, wzywają nas, byśmy swoje serce zakorzenili w wieczności, w Bogu. „Aby się stać całkowicie przenikniętym Bytem Bożym – a na tym opiera się doskonałe zjednoczenie w miłości – dusza musi być wolna od jakiegokolwiek innego bytu, wolna od wszystkich innych stworzeń i od samej siebie (…). Miłość w swym najdoskonalszym wypełnieniu chce być jednym w wolnym, wzajemnym oddaniu; na tym polega wewnątrztrynitarne życie Boże”[2].

Oderwanie się, którego żąda Pan, powinno być całkowite i konkretne. Jak nieco później powie sam Jezus, nie można służyć Bogu i Mamonie (Łk 16, 13). Jeżeli dla Chrystusa wyrzekamy się własnego życia, tym bardziej powinniśmy się wyrzec dóbr materialnych, które ostatecznie szybko przemijają i niewiele są warte.

17.2 Chrześcijańskie oderwanie się nie oznacza bynajmniej pogardy dla dóbr materialnych, zdobytych i wykorzystywanych zgodnie z wolą Bożą. Oderwanie się jest realizowaniem w naszym życiu rady Pana: Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6, 33). Im większe jest oderwanie się, tym większa też zdolność miłowania innych i doceniania dobroci i piękna stworzenia.

Lecz człowiek o sercu oziębłym i rozdartym, który chce pogodzić umiłowanie Boga z umiłowaniem dóbr ziemskich i wygodnictwem, bardzo szybko odrzuci Chrystusa i stanie się niewolnikiem dóbr, które wówczas staną się dla niego złem. Nie zapominajmy, że w wyniku grzechu pierworodnego wszyscy mamy tendencję do wybierania łatwiejszego życia, do wygodnictwa, do chęci rządzenia, do zbytniej troski o przyszłość. Do tych skłonności, które istnieją w każdym sercu, dołącza się niepohamowany pęd ku posiadaniu i korzystaniu z dóbr materialnych, jak gdyby to było najważniejsze w życiu. Pęd ten w coraz większym stopniu ogarnia społeczeństwo, w którym żyjemy. Wszędzie widzimy wyraźne dążenie nie tyle do takiego poziomu posiadania, który jest niezbędny do godziwego życia, ile raczej do luksusu, do przyjemności. Powszechne jest przywiązanie do tych kwestii ogromnej wagi, o czym nie powinniśmy zapominać, jeżeli prawdziwie chcemy pozostać wolni od tych więzów, aby iść za Chrystusem i być żywym przykładem wstrzemięźliwości pośród tego społeczeństwa, które mamy zaprowadzić do Boga. Obfitość dóbr materialnych i korzystanie z nich nigdy nie przyniesie światu szczęścia. Serce ludzkie jedynie w swoim Bogu i Panu znajdzie pełnię, dla której zostało stworzone. Kiedy nie ma się męstwa, niezbędnego by żyć postawą takiego oderwania, „wówczas serce pozostaje smutne i niezaspokojone, podąża drogami wiecznego niezadowolenia i staje się zniewolone już na ziemi, padając ofiarą tych właśnie dóbr, które zdobyło, być może, dzięki staraniom i niezliczonym wyrzeczeniom”[3].

Chrześcijańskie ubóstwo i oderwanie się nie mają nic wspólnego z brudem i abnegacją, z niechlujstwem lub brakiem wychowania. Jezus chodził dobrze ubrany. Jego tunika, utkana zapewne przez Matkę, stała się na Kalwarii przedmiotem losowania, ponieważ nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu (J 19, 23), a płaszcz Jego był nawet ozdobiony frędzlami.

Widzimy także, jak w domu faryzeusza Szymona Pan zwraca uwagę na nieprzestrzeganie norm zwyczajowych należących do dobrego wychowania i wyrzuca gospodarzowi, iż ten nie dał Mu wody do obmycia nóg, nie pozdrowił Go pocałunkiem pokoju, ani też nie namaścił Jego głowy olejkiem. Dom Świętej Rodziny w Nazarecie był skromny, czysty, prosty, zawsze posprzątany, radosny, nie było w nim bałaganu wynikającego z zaniedbania czy lenistwa, przyjemny, miło się w nim przebywało. Nie brak w nim było kwiatów i gustownych ozdób.

Ubóstwo chrześcijanina, który powinien uświęcać się pośród świata, bardzo ściśle związane jest z pracą. W przypadku człowieka utrzymującego rodzinę, jest to praca zawodowa. U studenta ubóstwo wiąże się z poważnym traktowaniem nauki i dobrym wykorzystywaniem czasu, z jasną świadomością, iż przez otrzymaną możliwość kształcenia zaciąga dług wobec społeczeństwa i wobec swoich bliskich oraz że musi zdobyć odpowiednie kompetencje, żeby się stać pożytecznym. Ubóstwo matki rodziny ściśle wiąże się z troską o dom, o odzież, o meble, by służyły jak najdłużej, z roztropną oszczędnością, która każe unikać osobistych kaprysów, oceniać jakość kupowanych towarów, porównywać ceny w różnych sklepach... i ze stosunkiem do dzieci. Jakże będą w przyszłości wdzięczne za to, że zostały wychowane w pewnej surowości, co dokonuje się w sposób naturalny, gdy dzieci obserwują i naśladują rodziców. Odnosi się to także do rodzin żyjących w dostatku. Najlepszą spuścizną i najpewniejszym kapitałem, które dzieci dziedziczą po rodzicach, jest przykład ich pracy i umiejętność właściwego oceniania wartości rzeczy, a także zasada, by wydawać pieniądze pamiętając o potrzebach tylu ludzi na ziemi oraz wpojona im przez rodziców wielkoduszność.

17.3 Całkowite oderwanie się od dóbr wymaga ofiary. Wyrzeczenie, które nic nie kosztuje, ma niewielką wartość. Chrześcijański styl życia zakłada radykalną zmianę postawy wobec dóbr ziemskich: odtąd zdobywa się je nie jako cel sam w sobie, lecz jako środek do służenia Bogu, rodzinie, społeczeństwu. Celem chrześcijanina nie jest posiadać coraz więcej, lecz kochać coraz bardziej Chrystusa poprzez swoją pracę, swoją rodzinę, a także poprzez dobra materialne. Przykład wielkodusznej troski o potrzeby innych ludzi, którą żywili pierwsi chrześcijanie i której nauczał św. Paweł, nigdy nie straci na aktualności. Chrześcijanin nigdy nie pozostaje obojętny na duchowe i materialne potrzeby innych ludzi i z hojnością będzie przyczyniać się do ich zaspokojenia. Czasami poprzez wkład pieniężny, innym razem poświęcając swój czas na dobre uczynki, nie tylko zaspokaja się potrzeby świętych, jak św. Paweł nazywał braci w wierze, lecz także znacznie przyczynia się do chwały Pana.

Wielkoduszność w jałmużnie dla osób potrzebujących lub dla wspierania dobrych dzieł zawsze stanowiła przejaw rzeczywistego oderwania od dóbr i ducha ubóstwa ewangelicznego. Jałmużna nie polega jedynie na oddawaniu rzeczy zbytecznych, lecz przede wszystkim powinna wiązać się z osobistym wyrzeczeniem. Ofiara, czyniona kosztem tego, co wydaje nam się konieczne, jest bardzo miła Panu. „Chrześcijanie od początku przynoszą na Eucharystię, wraz z chlebem i winem, dary, które mają być rozdane potrzebującym. Ten zwyczaj kolekty, zawsze aktualny, został zaczerpnięty z przykładu Chrystusa, który stał się ubogi, aby nas ubogacić”[4]. Jałmużna wypływa z serca miłosiernego i „jest bardziej pożyteczna dla tego, kto ją daje, aniżeli dla tego, kto ją otrzymuje. Ten bowiem, kto daje, czerpie z tego dla siebie korzyść duchową, a ten, kto otrzymuje – jedynie doczesną”[5].

Podobnie jak Apostołów, również każdego z nas w naszej konkretnej sytuacji życiowej, Pan wzywa, byśmy szli za Nim. Aby odpowiedzieć na to wezwanie, winniśmy starać się oderwać od wszystkich rzeczy, chociaż musimy się nimi posługiwać. Zastanówmy się nad tym, czy jesteśmy wielkoduszni w sprawach tego, co posiadamy i z czego korzystamy. Czy umiemy wyrzec się własnego czasu lub zdrowia? Czy nasi przyjaciele znają nas jako osoby, które żyją skromnie? Czy jesteśmy wielkoduszni w jałmużnie? Czy unikamy wydatków czynionych z kaprysu, próżności, wygodnictwa? Czy dbamy o rzeczy, którymi się posługujemy: książki, narzędzia pracy, ubranie? Zobaczmy wreszcie, czy naszemu pragnieniu podążania za Panem towarzyszy tak niezbędne oderwanie się od rzeczy. Czy oderwanie to jest rzeczywiste? Czy wyraża się ono w konkretnych faktach? Również obok nas przechodzi Jezus. Źle byłoby, gdybyśmy z powodu śmieci, o których mówi św. Paweł (Flp 3, 8) odrzucili najgłębsze zjednoczenie z Chrystusem.

 



[1] Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 42.

[2] Św. Teresa Benedykta od Krzyża, Wiedza krzyża, Kraków 1999, s. 195.

[3] Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 118.

[4] Katechizm Kościoła Katolickiego, 1351.

[5] Św. Tomasz z Akwinu, Komentarz do 2 Listu do Koryntian, 8, 10.

Francisco Fernandez Carvajal. "Rozmowy z Bogiem".
drukuj..

Ta strona używa pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies we własnej przeglądarce internetowej. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności