Trzecia Niedziela Zwykła
Rok C
18. FORMACJA DOKTRYNALNA
1. Słuchanie z wiarą i pobożnością Słowa Bożego. Ignorancja największym nieprzyjacielem Boga
w świecie.
2. Potrzeba dobrej formacji – im lepsza znajomość Boga, tym większa miłość. Jak rozmawiać o wierze.
3. Pożytek z lektury duchowej. Inne środki formacji doktrynalnej.
18.1 Pierwsze czytanie z dzisiejszej Mszy świętej (Ne 8, 2-6. 8-10) z wielkim wzruszeniem mówi o powrocie ludu wybranego do Judei po wielu latach niewoli babilońskiej. W ziemi ojczystej kapłan Ezdrasz wyjaśnia ludowi treść Prawa, o którym zapomniano w czasie owych lat spędzonych na obcej ziemi. Ezdrasz czytał księgę świętą od rana aż do południa, a wszyscy stojąc słuchali uważnie nauk, i cały lud płakał. Płacz ten wyraża z jednej strony radość z odkrycia na nowo Prawa Bożego, a z drugiej smutek, ponieważ dawne zapomnienie o tym Prawie doprowadziło ich do wygnania.
Kiedy gromadzimy się na Mszy świętej, na stojąco, w postawie pełnej uwagi słuchamy Dobrej Nowiny zawartej w Ewangelii. Powinniśmy jej słuchać z uwagą, z pokorą i wdzięcznością, ponieważ wiemy, że Pan zwraca się wówczas do każdego z nas z osobna. „Winniśmy słuchać Ewangelii – pisze św. Augustyn – jak gdyby obecny był i mówił do nas Pan. Nie powinniśmy mówić: szczęśliwi ci, którzy mogli Go widzieć, gdyż wielu z tych, którzy Go widzieli, ukrzyżowało Go; a wielu z tych, którzy Go nie widzieli, uwierzyło w Niego. Te same słowa, które wyszły z ust Pana, zostały zapisane i zachowane dla nas”[1].
Kocha się tylko tego, kogo się zna. Dlatego wielu chrześcijan codziennie poświęca kilka minut na czytanie i rozważanie Ewangelii świętej, które prowadzi nas do poznania Jezusa Chrystusa. Uczy nas widzieć Go tak, jak widzieli Go Apostołowie, obserwować Jego reakcje, sposób zachowania, słuchać Jego słów, zawsze pełnych mądrości i władzy. Ukazuje nam Jego współczucie w obliczu nieszczęść, kiedy indziej zaś – Jego święty gniew, wyrozumiałość dla grzeszników, stanowczość wobec faryzeuszy fałszujących religię i nieskończoną cierpliwość wobec uczniów, którzy często nie rozumieją znaczenia Jego słów.
Trudno będzie nam kochać Jezusa Chrystusa i poznawać Jego prawdę, jeżeli nie będziemy często słuchać Słowa Bożego, jeżeli nie będziemy codziennie uważnie czytać Ewangelii świętej. Lektura ta – choćby nawet kilkuminutowa – jest pokarmem dla naszej pobożności.
Pod koniec każdego czytania Pisma Świętego kapłan mówi: Oto Słowo Boże. Wszyscy wierni odpowiadają wówczas: Bogu niech będą dzięki. A jak w rzeczywistości jesteśmy Mu wdzięczni? Pan nie zadowala się naszymi słowami. Chce również wdzięczności wyrażonej poprzez uczynki. Nie powinniśmy sobie pozwalać na zapominanie o prawie Bożym ani na to, by nauczanie Kościoła było dla nas jedynie zbiorem mglistych prawd lub byśmy znali je jedynie powierzchownie. Oznaczałoby to dla nas wygnanie znacznie bardziej gorzkie, aniżeli niewola babilońska. Nieznajomość prawdy jest wielkim nieprzyjacielem Boga w świecie, jest bowiem „przyczyną i źródłem wszystkiego zła, które jakby zatruwa jednostki, ludy i narody i które tak często niepokoi umysły wielu ludzi”[2].
Wiemy dobrze, że złem nękającym znaczną liczbę chrześcijan jest brak formacji doktrynalnej. Co więcej, jest również wielu zarażonych błędem, który jest chorobą poważniejszą aniżeli sama ignorancja. Jaką wielką szkodą byłoby, gdybyśmy z powodu braku dobrej formacji doktrynalnej nie pomagali ludziom poznawać Chrystusa i nie dawali im światła niezbędnego dla zrozumienia Jego nauczania!
18.2 Podczas dzisiejszej Mszy świętej czytamy początek Ewangelii według św. Łukasza (Łk 1, 1-14), w którym apostoł mówi, że postanowił opisać życie Chrystusa po to, aby Jego uczniwie dobrze poznali otrzymaną naukę. Wszyscy, podczas całego ziemskiego pielgrzymowania mamy obowiązek dogłębnego poznawania nauczania Jezusa. „Wzrost wiary i życia chrześcijańskiego, który musi się odbywać w niesprzyjających okolicznościach, wymaga pozytywnego wysiłku i ustawicznego korzystania z wolności osobistej. Wysiłek ten powinien obejmować najpierw szacunek dla własnej wiary jako czegoś najważniejszego w naszym życiu. Z tego poszanowania rodzi się potrzeba poznania i praktykowania tego, co niesie w sobie wiara w Boga oraz naśladowania Chrystusa w złożonych i zmiennych realiach codziennego życia”[3]. Nigdy nie możemy uznać swojej formacji za wystarczającą, nigdy też nie powinniśmy się zadowalać zdobytym już poznaniem Jezusa Chrystusa i Jego nauczania. Miłość domaga się coraz głębszego poznawania ukochanej osoby. Jeżeli lekarz, architekt lub adwokat chce być kompetentny w swoim zawodzie, nie zadowala się ukończeniem studiów, lecz uczy się przez całe życie. To samo dotyczy chrześcijanina. Również do formacji doktrynalnej można odnieść owe słowa św. Augustyna: „Powiedziałeś: „Dosyć”? Przepadłeś”[4].
Wszyscy jesteśmy narzędziami w ręku Boga, a przebieg i efekty pracy zależą od jakości narzędzi. Ulepszając narzędzia, można rozwijać nowe możliwości. Codziennie możemy przecież kochać coraz bardziej i być coraz doskonalsi. Nie osiągniemy tego, jeżeli nasz umysł nie będzie ustawicznie otrzymywał pokarmu zdrowej doktryny. „Ileż razy mi mówiono – pisze współczesny autor – że irlandzki staruszek, który nie umie nic więcej prócz odmawiania Różańca, może być bardziej święty aniżeli ja ze swymi studiami. Możliwe, że tak jest. Dla jego dobra uważam nawet, że tak powinno być. Jeżeli takie twierdzenie pochodzi z chęci dowiedzenia, że można znać teologię w mniejszym stopniu niż znam ją ja, to nie przekonuje mnie to ani w odniesieniu do mnie, ani w odniesieniu do niego. Nie przekononuje mnie to w odniesieniu do niego, ponieważ wszyscy znani mi staruszkowie irlandzcy, przy całym nabożeństwie różańcowym i eucharystycznym, (...) byli spragnieni głębszego poznania swojej wiary. Nie może mnie to przekonywać w odniesieniu do mnie, ponieważ o ile jest oczywiste, że człowiek niewiedzący może być cnotliwy, to równie oczywiste jest to, że ignorancja nie jest cnotą. Byli tacy męczennicy, którzy nie potrafili poprawnie wypowiedzieć nauczania Kościoła, a przecież męczeństwo jest największym dowodem miłości. Gdyby jednak bardziej znali Boga, ich miłość byłaby jeszcze większa”[5]. Tak zwana „wiara węglarza”, wyrażająca się w słowach: „wierzę we wszystko, chociaż nie wiem, co to znaczy”, nie jest wystarczająca dla chrześcijanina. Chrześcijanin, żyjąc w świecie, codziennie spotyka się z pomieszaniem i brakiem światła w kwestii nauki Jezusa Chrystusa, która jest jedyną zbawczą nauką. Wykonując swój zawód, w życiu rodzinnym, w środowisku, w którym żyje, chrześcijnin codziennie staje wobec nowych i starych problemów etycznych spowodowanych przez niewiedzę.
Chrześcijanin powinien dobrze znać argumenty, które pomogłyby mu skutecznie odpierać ataki nieprzyjaciół wiary. Musi umieć przedstawiać je w atrakcyjnej formie, ponieważ niczego nie zyskuje się przez zapalczywość, zbędne spory czy złość. W dyskusji musi wyrażać się w sposób jasny, to znaczy bez owijania w bawełnę tam, gdzie trzeba mówić wprost, a także w sposób ścisły, bez wahań i cienia wątpliwości.
„Wiara węglarza” może zbawić węglarza, ale u innych chrześcijan nieznajomość treści wiary oznacza na ogół brak wiary, letniość i brak miłości: „Ignorancja jest często córką lenistwa” – powtarzał św. Jan Chryzostom[6]. W walce z niewiarą wielkie znaczenie ma dokładna i pełna znajomość teologii katolickiej. Dlatego „każdy chłopiec dobrze znający Katechizm jest, chociaż o tym nie wie, autentycznym misjonarzem”[7]. Dzięki studiowaniu Katechizmu, który jest prawdziwym kompendium wiary, i dzięki lekturom zalecanym nam w kierownictwie duchowym wykorzenimy ignorancję i błąd w wielu miejscach i u wielu osób, które z kolei będą mogły stawić czoła wielu błędnym doktrynom i tak licznym nauczycielom fałszu.
18.3 Dobra formacja wymaga czasu i wytrwałości. Ciągłe uczenie się pomaga w zrozumieniu i przyswojeniu doktryny, która dociera do naszego poznania. Dlatego powinniśmy przede wszystkim starać się o to, aby odpowiednimi kanałami płynęła do nas zdrowa doktryna. Powinniśmy żywić nieustanną troskę o swoją formację, mając przekonanie o nieprzemijającym znaczeniu, jakie ma dla nas staranna lektura duchowa dobrana według dobrze ustalonego planu, tak aby jej treść ustawicznie pozostawiała osad w naszej duszy.
Nikt nie może być do tego stopnia naiwny, by myśleć, iż jeśli chce się zdobyć formację teologiczną, należy pochłaniać wszelkiego rodzaju lektury, nawet szkodliwe. Potwierdza to zdrowy rozsądek i każdy ze swego doświadczenia może to zilustrować licznymi przykładami. Z tego względu zasięganie rady w sprawach lektur stanowi ważny element cnoty roztropności, zwłaszcza gdy chodzi o książki teologiczne i filozoficzne, które w sposób istotny mogą wpływać na naszą formację i naszą wiarę. Z tego powodu Kościół poucza sumienia chrześcijan, by zgodnie z samym prawem naturalnym strzegli się tych pism, które mogłyby narazić na niebezpieczeństwo ich wiarę i dobre obyczaje. Jak ważną rzeczą jest znalezienie dobrej książki do czytania! Ale szczególnie ważny jest dobór książek mających za zadanie formowanie naszej duszy.
Jeśli będziemy wytrwale starali się stosować środki, które zapewnią nam dobrą formację doktrynalną, czyli lekturę duchową, rekolekcje, kręgi studyjne, rozmowy formacyjne, kierownictwo duchowe, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, osiągniemy wielkie bogactwo duchowe, które stopniowo będzie znajdować odbicie w naszym życiu. Z drugiej strony staniemy się dla innych ludzi jak siewca z pełnym koszem ziarna na zaoranym ugorze, gotowym do przyjęcia dobrego nasienia, gdyż to, co zdobywamy, jest pożyteczne dla naszej duszy i służy przekazywaniu wiary innym. Jeśli ziarno nie przynosi owoców, marnuje się, a świat stanowi przecież olbrzymią bruzdę, w której z woli Chrystusa mamy zasiewać Jego nauczanie.
[1] Św. Augustyn, Homiletyczny wykład Ewangelii św. Jana, 30.
[2] Św. Jan XXIII, enc. Ad Petri Cathedram, 1.
[3] Konferencja Episkopatu Hiszpanii, Świadkowie Boga żywego, 28 VI 1985, 29.
[4] Św. Augustyn, Kazanie 169, 18.
[5] F. J. Sheed, Teología para todos, Madryt 1977, s. 15-16.
[6] Św. Jan Chryzostom, w: Catena aurea.
[7] Kard. J. H. Newman, Kazanie podczas inauguracji Seminarium św. Bernarda, 3 X 1873.