Jezus jest świadom tych zaniedbań Szymona. Z Jego słów wynika, że potrzebuje tych gestów tak, jak potrzebował podziękowania ze strony owych trędowatych, którzy po uleczeniu nie powrócili już do Niego. Prostactwo Szymona rysuje się szczególnie wyraźnie na tle dowodów miłości owej kobiety, która przyniosła flakonik alabastrowy olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi łzami i włosami swej głowy je wycierać. Czułość tej kobiety wobec Pana kontrastuje z brakiem gościnności, która należała Mu się ze strony gospodarza.
Słysząc negatywne i złośliwe sądy o tej kobiecie, Jezus nie waha się przedstawić prawdziwej rzeczywistości – rzeczywistości widzianej oczami Boga – w której znaleźli się obecni tam ludzie. Zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: „Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. – I oto największa nagroda, którą może otrzymać człowiek: – Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała”. Potem następują słowa niosące ogromną pociechę grzesznikom wszystkich czasów, również nam: A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Codzienne słabości – a nawet upadki, jeżeli Pan je dopuści – winny prowadzić nas do większej miłości, do większego zjednoczenia z Chrystusem przez żal i skruchę, jakie powinny one w nas budzić.
Do niej zaś powiedział: Twoje grzechy są odpuszczone. I kobieta odeszła z wielką radością, z czystą duszą i życiem, które rozpoczęła na nowo.
7.2 W słowach Jezusa skierowanych do Szymona można dostrzec – podobnie jak wtedy, gdy zapytał o uzdrowionych trędowatych[2] – pewien cień smutku: Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg. Panu, który dla zbawienia dusz nie stawia granic swemu cierpieniu, teraz właśnie zależy na owych drobnych przejawach serdeczności, na uprzejmości wobec Niego. Czy nie będzie musiał zarzucić nam dzisiaj, że przyjmujemy Go w sposób niewłaściwy?
Może nam tu być pomocny prosty przykład podany przez katechetę dzieciom przygotowującym się do I Komunii świętej. Powiedział im on mianowicie, że tam, gdzie przebywała jakaś wybitna osoba dla upamiętnienia tego faktu stawia się tablice z napisem: „Tutaj mieszkał Henryk Sienkiewicz”; „Tu odbyło się spotkanie Jana Pawła II z młodzieżą” albo „W tym domu znajdował się Sztab Armii Krajowej”. Na piersi chrześcijanina, który przyjął Komunię świętą, należałoby wypisać: „Tu zamieszkał Jezus Chrystus”.
Jeśli tego chcemy, Pan codziennie przybywa do naszego domu, do naszej duszy. Zbliżam się w pokorze i niskości swej, wielbię Twój majestat skryty w Hostii tej[3] – możemy do Niego mówić w głębi swego serca. Powinniśmy zgotować Mu przyjęcie lepsze aniżeli najważniejszej nawet osobistości ziemskiej, tak, aby nigdy nie musiał nam powiedzieć: Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg... Nie zwracałeś na Mnie dostatecznej uwagi, miałeś umysł zajęty innymi rzeczami, nie słuchałeś Mnie... „Winniśmy przyjmować Pana w Eucharystii, jak wielkich tego świata – jeszcze lepiej! – odświętnie, ze światłami, w świątecznych strojach...
– I jeśli zapytasz, jaka czystość, jakie ozdoby i jakie światła winniśmy posiadać, odpowiem ci: czystość każdego z twoich zmysłów, ozdobę twoich zdolności, światło całej twojej duszy”[4]. Czy zastanowiliśmy się kiedyś, jak byśmy się zachowali, gdyby Komunię świętą można było przyjąć tylko jeden raz w życiu?
„W czasach mojego dzieciństwa – wspomina bł. Josemaría Escrivá – nie było jeszcze zwyczaju częstego przystępowania do Komunii świętej. Pamiętam, jak się do niej przygotowywano: pieczołowicie starano się o czystość duszy i ciała. Każdy wkładał swój najlepszy strój, starannie się czesał, a nawet nieco perfumował... Była to czułość zakochanych, osób subtelnych i prawych, które miłością odpowiadały na Miłość”[5]. A następnie gorąco zalecał: „Przyjmujcie Komunię świętą spragnieni, nawet wtedy, gdybyście byli zimni i pozbawieni wielkich uczuć. Przyjmujcie Komunię świętą często, napełnieni wiarą, nadzieją i rozpaleni miłością”[6]. Starajmy się tak właśnie postępować, radując się niezmiernie z tego, że oto sam Jezus odwiedza nas i oddaje się nam.
7.3 W kazaniu na temat przygotowania duszy na przyjęcie Pana św. Jan z Ávila woła: „Jakże radosny byłby każdy, kto słucha tego kazania, gdyby mu powiedziano: «Jutro przybędzie do twojego domu król i obdarzy cię wspaniałymi dobrami»! Sądzę, że z radości i w wirze przygotowań zapomniałby on nawet o jedzeniu, nie spałby przez całą noc rozmyślając: «Król ma przybyć do mojego domu, jak powinienem przygotować mu mieszkanie?» Bracia, w imieniu Pana powiadam wam, że chce do was przybyć Bóg i dać wam królestwo pokoju”[7]. Jest to coś niezwykłego! Wieść ta powinna napełniać radością!
Do duszy na mocy sakramentu przybywa sam Chrystus przebywający w niebieskiej chwale. „Przybywa z miłością, przyjmijcie Go z miłością”[8]. Miłość zakłada pragnienie oczyszczenia się – przystąpienia do spowiedzi, jeśli zachodzi taka potrzeba – i pragnienie przebywania z Nim możliwie jak najdłużej.
Jezus chce przebywać z nami i każdemu z nas powtarza pamiętne słowa z Ostatniej Wieczerzy: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami...[9]. „Mieszkaniem, którego On pragnie, jest dusza każdego człowieka; w niej chce zamieszkać i chce, aby to mieszkanie było wysprzątane, bardzo czyste, bez niepotrzebnych rzeczy. Żadne tabernakulum, żadna złota monstrancja, choćby inkrustowana najcenniejszymi kamieniami, nie może się równać z tym mieszkaniem dla Chrystusa. Przychodzi On do twojej duszy z miłością, z miłością też chce zostać przyjęty”[10], nie z oziębłością i z roztargnieniem. Jest to największe wydarzenie dnia i całego życia! Gdy przystępujemy do Komunii świętej, aniołowie są pełni zdumienia. Im bliższa jest ta chwila, tym żywsze winno być nasze pragnienie przyjęcia Pana Jezusa.
Przygotowaniom duszy powinny odpowiadać przygotowania ciała: post, który ustanowił Kościół na znak szacunku i czci, postawa, ubiór, który pozwoli nam pojawić się na uczcie Ojca Niebieskiego z godnością dzieci Bożych. A gdy już przybędzie do naszego serca, możemy Mu powiedzieć:
Ty, co jak pelikan Krwią swą karmisz lud,
przywróć mi niewinność, oddal grzechów brud.
Oczyść mnie Krwią swoją, która wszystkich nas
jedną kroplą może obmyć z win i zmaz.