szukaj
Wyślij rozważanie na email
:
Rozważania na każdy dzień

Druga Niedziela Wielkiego Postu
12. Z GÓRY TABOR NA KALWARIĘ

1. Najważniejsze jest być zawsze z Jezusem. On nam przychodzi z pomocą, byśmy podążali naprzód.
2. Często rozbudzać w sobie, a zwłaszcza w chwilach bardzo trudnych, nadzieję Nieba.
3. Pan nie odłącza się od nas. Żyć w Jego obecności.

12.1 O Tobie mówi moje serce: „Szukaj Jego oblicza”. Będę szukał oblicza Twego, Panie, nie zakrywaj przede mną swojej twarzy[1]. Ewangelia dzisiejsza mówi o tym, co się zdarzyło na górze Tabor (Łk 9, 28-36). Nieco wcześniej w Cezarei Filipowej Jezus oznajmił swoim uczniom, że będzie cierpiał w Jerozolimie i poniesie śmierć z rąk arcykapłanów, starszych i uczonych w Piśmie. Ta zapowiedź zaskoczyła i zasmuciła Apostołów. Teraz Jezus zabrał ze sobą Piotra, Jakuba i Jana; wziął ich osobno, żeby się modlić. Ci trzej uczniowie byli również świadkami Jego agonii w Ogrodzie Oliwnym. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. I widzieli, jak rozmawiał z Eliaszem i Mojżeszem, którzy ukazali się w chwale i mówili Mu o Jego śmierci, którą miał ponieść w Jerozolimie.

Przez sześć dni Apostołowie pozostawali smutni z powodu zapowiedzi z Cezarei Filipowej. Czułość Jezusa sprawiła, że teraz oglądają Jego chwałę. Święty Leon Wielki powiada, że „głównym celem Przemienienia było usunięcie z duszy uczniów zgorszenia z powodu Krzyża”[2]. Apostołowie nigdy nie zapomnieli tej „kropli miodu”, której użyczył im Jezus pośród goryczy. Wiele lat później święty Piotr w swoim liście do chrześcijan z Azji Mniejszej bardzo dokładnie przypomniał te chwile, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej (2 P 1, 17-18). Apostoł będzie wspominał te chwile do końca życia.

Jezus zawsze postępował tak ze swoimi uczniami. Pośród największych cierpień przynosił niezbędną pociechę, by mogli iść dalej.

Ten przebłysk Boskiej chwały wprawił Apostołów w stan niezmiernej szczęśliwości, która sprawiła, że święty Piotr wykrzyknął: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty... Piotr chciał przedłużyć ten moment. Ale, nie wiedział, co mówi, ponieważ dobrem, które się liczy, nie jest przebywanie w takim czy innym miejscu, lecz obcowanie zawsze i wszędzie z Jezusem, widzenie Go w każdej okoliczności, w której się znajdujemy. Jeśli jesteśmy z Jezusem, nie jest ważne, czy znajdujemy się wśród największych uciech tego świata, czy też na łożu szpitalnym wśród niewypowiedzianych cierpień. Najważniejsze to widzieć Go i żyć zawsze z Nim. Jest to jedyne rzeczywiste dobro i jedyna ważna rzecz w tym życiu i życiu przyszłym. Jeśli będziemy przebywać z Jezusem, będziemy bardzo bliscy innym ludziom i szczęśliwi niezależnie od miejsca i sytuacji, w której się znajdziemy. Vultum tuum, Domine, requiram (Ps 27(26), 8): Szukam, o Panie, Twojego oblicza w codziennych sytuacjach mojego życia.

12.2 Komentując ten epizod Ewangelii, święty Beda Wielebny mówi, że Pan „w miłosiernej łaskawości swojej dozwolił Piotrowi, Jakubowi i Janowi przez krótką chwilę cieszyć się oglądaniem szczęśliwości, która trwa wiecznie, po to, aby ich przygotować do mężnego znoszenia przeciwności”[3]. Niewątpliwie wspomnienie tych chwil spędzonych przy Panu na górze Tabor stanowiło wielką pomoc w wielu trudnych sytuacjach życia Apostołów.

Życie człowieka jest podążaniem ku Niebu, które jest naszym ostatecznym mieszkaniem. Prowadzi niejednokrotnie drogą wyboistą i trudną, gdyż często musimy iść pod prąd i walczyć z wieloma nieprzyjaciółmi w nas samych i obok nas. Ale Pan chce nas pocieszyć nadzieją Nieba, zwłaszcza w momentach najtrudniejszych, albo gdy nasza słabość bardzo nam doskwiera: „W godzinie pokusy pomyśl o Miłości, która oczekuje cię w niebie. Podsycaj cnotę nadziei, to bynajmniej nie oznacza braku wielkoduszności”[4]. „Możemy więc mieć nadzieję na chwałę nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują i czynią Jego wolę. We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą «wytrwa do końca» i otrzyma radość nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa”[5]. „Tam jest pełnia odpoczynku, radości i szczęścia; pełnia pogody i spokoju, splendoru i światła. A nie jest to takie światło, z którego korzystamy obecnie, które w porównaniu z tamtym światłem wygląda jak lampa przy słońcu. Tam bowiem nie ma nocy, ani zmroku, ani zimna, ani gorąca, ani jakiejś zmiany sposobu bycia, ale stan, który mogą zrozumieć jedynie ci, którzy są godni cieszenia się nim. Nie ma tam starości, ani choroby, ani niczego, co się wiąże z zepsuciem, ponieważ jest to miejsce nieśmiertelnej chwały.

A ponad to wszystko – wieczyste obcowanie i radość z Chrystusem, aniołami. Wszyscy na wieki złączeni jednym uczuciem, bez lęku przed szatanem i zasadzkami diabła, przed groźbą piekła lub śmierci”[6].

Nasze życie w Niebie będzie na zawsze wolne od jakiegokolwiek lęku. Nie będziemy się niepokoić o utratę tego, co posiadamy, ani też nie będziemy chcieli posiadać czegoś odrębnego. Wtedy prawdziwie będziemy mogli powiedzieć za świętym Piotrem: Mistrzu, dobrze że tu jesteśmy! Ten przebłysk chwały, którego zaznał Apostoł stanie się naszym pełnym udziałem w życiu wiecznym. „Pomyślmy o tym, jak będzie w Niebie. Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9). Czy wyobrażacie sobie, co to będzie, gdy tam się zjawimy i spotkamy się z Bogiem, i zobaczymy owo piękno, miłość, która wlewa się do naszego serca i zaspokaja je bez poczucia przesytu. Wielokrotnie w ciągu dnia zapytuję się: co to będzie, kiedy cała dobroć, cała nieskończona wspaniałość Boga wleje się w to nędzne naczynie gliniane, którym jestem, którymi wszyscy jesteśmy? I wówczas rozumiem owe słowa Apostoła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało... Warto, dzieci moje, warto”[7].

Myśl o chwale, która nas oczekuje, powinna pobudzać nas do codziennej walki. Nic nie jest tyle warte, co zdobycie Nieba. „(…) idźcie za radą moją, nie ustawajcie w drodze i walczcie (…), gotowe umrzeć raczej, niż sprawy podjętej odstąpić. Nie na co innego bowiem tu jesteście, jeno aby walczyć i postępować naprzód, z niezachwianym postanowieniem niezatrzymania się, póki nie dojdziecie do źródła. Jeśli Pan nie dozwoli wam dojść do niego w tym życiu, więc z tym większą hojnością i pełnym zdrojem napoi was z niego w życiu przyszłym. Tam już pełnymi usty będziecie piły tę wodę żywą, bez obawy, by jej wam kiedy jeszcze z winy waszej zabrakło”[8].

12.3 I zjawił się obłok, osłaniający ich (Mk 9, 7). Przypomina nam to inny obłok, który towarzyszył obecności Pana, opisany w Starym Testamencie. Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek (Wj 40, 34-35). Obłok był znakiem interwencji Pana. Pan rzekł do Mojżesza: „Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze” (Wj 19, 9). Później obłok ten zasłonił Chrystusa na Górze Tabor, i rozległ się z niego potężny głos Boga Ojca: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (Mk 9, 7).

Bóg Ojciec przemawia poprzez Jezusa Chrystusa do wszystkich ludzi wszystkich czasów. Jego głos rozlega się w każdej epoce, w sposób szczególny poprzez nauczanie Kościoła, który „żyje Jego tajemnicą, czerpie z niej bez wytchnienia i stale szuka dróg, ażeby tę tajemnicę swojego Mistrza i Pana przybliżać ludzkości: ludom, narodom, coraz nowym pokoleniom, każdemu człowiekowi”[9].

A gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa (Mt 17, 8). Nie było już Eliasza i Mojżesza. Widzieli tylko Jezusa, którego znali, który czasami bywał głodny, zmęczony, który starał się, by Go zrozumiano... Jezusa bez żadnych przejawów chwały. Taki widok Jezusa dla Apostołów był rzeczą normalną, zaś ujrzenie Go przemienionego było czymś wyjątkowym:

„Piotr jeszcze tego nie rozumiał, skoro pragnął żyć z Chrystusem na górze. Dostąpisz tego, Piotrze, dopiero po śmierci. Ale teraz Chrystus mówi: Zejdź z góry, by trudzić się na ziemi, by służyć na ziemi”[10].

Musimy nauczyć się spotykać Jezusa przede wszystkim w naszym życiu codziennym, w pracy, na ulicy, wśród tych, którzy nas otaczają, w sakramencie pokuty, a nade wszystko w Eucharystii świętej, gdzie jest obecny prawdziwie, rzeczywiście i istotowo. Normalnie nie pokazuje się nam w sposób nadzwyczajny, powinniśmy się więc nauczyć odnajdywania Pana w rzeczach zwyczajnych, w codzienności, unikając pokusy pragnienia czegoś nadzwyczajnego.

Nie powinniśmy zapominać, że Jezus, z którym byli na Górze Tabor trzej uprzywilejowani uczniowie, jest tym samym Jezusem, który codziennie jest przy nas. „Kiedy Bóg udziela wam łaski poczucia Swojej obecności i pragnie, byście z Nim rozmawiali jak z najukochańszym przyjacielem, przedstawcie Mu z pełną swobodą i ufnością wasze uczucia. Uprzedza bowiem tych, co Go pragną, wpierw dając się im poznać (Mdr 6, 14). Nie czekając na to, aż się do Niego zbliżycie, uprzedza was, kiedy pragniecie Jego miłości, i staje przed wami, udzielając wam łask i środków, których potrzebujecie. Oczekuje od was jedynie jednego słowa, by wam dowieść, że znajduje się przy was i jest gotów was wysłuchać i pocieszyć: Jego uszy pozostają uważne na modlitwę (Ps 33, 16).

(...) Między wami a Bogiem, jeżeli tylko zechcecie, może nie być ani jednej godziny rozłąki”[11].

Czy nasze życie podczas tego Wielkiego Postu i zawsze nie byłoby inne, gdybyśmy częściej uświadamiali sobie obecność Boga w zwyczajnym codziennym życiu? Czy nie byłoby inne, gdybyśmy się starali odmawiać więcej aktów strzelistych, czynić więcej aktów miłości, aktów zadośćuczynienia i komunii duchowych? „Do twojego codziennego rachunku sumienia: Czy pozwoliłem, żeby minęła jakaś godzina bez rozmowy z moim Ojcem Bogiem?... Czy rozmawiałem z Nim z miłością synowską? – To potrafisz!”[12].



[1] Mszał Rzymski, Msza św. dnia, antyfona na wejście (por. Ps 27(26), 8-9).
[2] Św. Leon Wielki, Mowa 51, 3.
[3] Św. Beda Wielebny, Komentarz do Ewangelii wg św. Marka, 8, 30; 1, 3.
[4] Św. Josemaría Escrivá, Droga, 139.
[5] Katechizm Kościoła Katolickiego, 1821.
[6] Św. Jan Chryzostom, List do Teodora, 11.
[7] Św. Josemaría Escrivá, w: Biuletyn informacyjny z procesu beatyfikacyjnego, nr 1, s. 5.
[8] Św. Teresa z Ávila, Droga doskonałości, 20, 2.
[9] Św. Jan Paweł II, enc. Redemptor hominis, 7.
[10] Św.Augustyn, Kazanie 78:6, cyt. za: Katechizm Kościoła Katolickiego, 556.
[11] Św. Alfons Maria Liguori, Sposób ustawicznego obcowania z Bogiem.
[12] Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 657.
Francisco Fernandez Carvajal. "Rozmowy z Bogiem".
drukuj..

Ta strona używa pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies we własnej przeglądarce internetowej. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności