Druga Niedziela Wielkanocna*
54. WIARA TOMASZA
1. Ukazanie się Jezusa Apostołom pod nieobecność Tomasza. Apostolstwo wśród „niepraktykujących”.
2. Akt wiary Tomasza. Pan mój i Bóg mój.
3. Zmartwychwstanie wezwaniem do okazywania wiary w Chrystusa. Potrzeba dobrej formacji.
54.1 Pierwszy dzień po szabacie (J 20, 1), dzień, w którym Chrystus zmartwychwstał, pierwszy dzień nowego świata, jest pełen wydarzeń: od wczesnego ranka (Mk 16, 2), kiedy kobiety udają się do grobu, do wieczora (J 20, 19), kiedy Jezus przybywa pocieszyć swych najbliższych. Rzekł do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Tym razem Tomasza nie było z Apostołami, nie mógł więc zobaczyć Pana ani słyszeć słów pocieszenia.
To ten Apostoł powiedział kiedyś: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć” (J 11, 16). A podczas Ostatniej Wieczerzy z wielką prostotą przyznał się do swojej niewiedzy: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” (J 14, 5).
Tego wieczora lub nazajutrz Apostołowie, pełni radości, zapewne szukali Tomasza po Jerozolimie. Gdy go odnaleźli, potrafili mu tylko powiedzieć: „Widzieliśmy Pana!” Tomasz jednak był zbyt głęboko wstrząśnięty tym, co widział, dlatego nie potrafił zapomnieć Ukrzyżowania i Śmierci Nauczyciela i nie dał wiary temu, co mu mówili. „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę (J 20, 25). Ci, którzy spędzili z nim trzy lata i z którymi był związany tak licznymi więzami, zapewne na różne sposoby powtarzali mu tę samą radosną prawdę: „Widzieliśmy Pana!”
Tomasz sądził, że Pan nie żyje. Tymczasem zewsząd zapewniano go, że żyje, że Go widziano i słyszano. Weźmy z nich przykład. Dla wielu mężczyzn i kobiet Chrystus pozostaje martwy, ponieważ nic dla nich nie znaczy, nie liczy się w ich życiu. Nasza wiara w Chrystusa zmartwychwstałego każe nam iść do tych osób i mówić im w różny sposób, że Chrystus żyje, że jednoczymy się z Nim poprzez wiarę i codzienne z Nim obcowanie, że nadaje sens naszemu życiu.
Dając świadectwo naszej wierze słowem i przykładem, przyczyniamy się osobiście do budowania Kościoła, jak pierwsi chrześcijanie, o których mówią Dzieje Apostolskie: Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana (Dz 5, 14).
54.2 A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” (J 20, 26-27).
Odpowiedź Tomasza jest aktem wiary, uwielbienia i bezgranicznego oddania: „Pan mój i Bóg mój!” Te cztery słowa są nabrzmiałe znaczeniami. Jego wiara wypływa nie tyle z oczywistego faktu widzenia Jezusa, ile raczej z głębokiego bólu. Do uwielbienia i powrotu do apostolstwa skłaniają go nie tyle dowody na zmartwychwstanie, co miłość. Tradycja mówi nam, że Tomasz umarł śmiercią męczeńską za wiarę w swego Pana. Jego służbie poświęcił całe swoje życie.
Pierwsze wątpliwości Tomasza posłużyły dla umocnienia wiary tych, którzy później uwierzyli w Pana. „Czy sądzicie – pyta święty Grzegorz Wielki, – że było czystym przypadkiem to, iż wówczas nie był obecny ów uczeń wybrany, który, gdy powrócił, usłyszał o ukazaniu się Jezusa, a słysząc to wątpił, i dopiero dzięki dotknięciu uwierzył? Nie było to przypadkiem, lecz zrządzeniem Bożym. W przedziwny sposób zadziałała łaskawość Boża, aby ten wątpiący uczeń, dotykając rany swego Nauczyciela, uleczył w nas samych rany niedowiarstwa (...). W ten sposób, wątpiąc i dotykając, uczeń ten przemienił się w świadka prawdziwego zmartwychwstania”[1].
Jeżeli nasza wiara będzie mocna, stanie się wówczas podporą dla wiary wielu innych ludzi. Potrzebne jest, aby nasza wiara w Jezusa Chrystusa wzrastała z dnia na dzień i żebyśmy się nauczyli działać pośród tego świata ożywiani Jego nauką. Czasami jednak również nam zabraknie wiary, jak Tomaszowi. W obliczu trudności w apostolstwie lub wydarzeń, których nie potrafimy wytłumaczyć w świetle nadprzyrodzonym, w chwilach ciemności, które Bóg dopuszcza, żebyśmy wzrastali w innych cnotach, potrzebujemy więcej ufności w Pana. Cnota wiary daje nam poznać prawdziwy wymiar wydarzeń i pozwala poprawnie wszystko oceniać. „Tylko przez światło wiary i rozważanie słowa Bożego można zawsze i wszędzie poznawać Boga, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28), w każdym wydarzeniu szukać Jego woli, widzieć Chrystusa we wszystkich ludziach, czy to bliskich, czy obcych, trafnie osądzać prawdziwe znaczenie i wartość rzeczy doczesnych, tak samych w sobie, jak i w stosunku do celu człowieka”[2].
Rozważmy Ewangelię dzisiejszej Mszy świętej. „Spójrzmy ponownie na Nauczyciela. Być może również do ciebie odnosi się zarzut Chrystusa skierowany do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym (J 20, 27). Zawołaj więc jak Apostoł, ze szczerą skruchą: Pan mój i Bóg mój! (J 20, 28). Uznaję Ciebie na zawsze za mego Mistrza i zawsze z Twoją pomocą chcę zachowywać jak skarb Twoje nauczanie i starać się wiernie je wypełniać”[3].
Pan mój i Bóg mój! Panie mój i Boże mój! Słowa te wielu chrześcijanom ciągle służą jako akt strzelisty i jako akt wiary w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii świętej, kiedy przechodzą przed tabernakulum, czy też w chwili Przeistoczenia podczas Mszy świętej. Mogą nam dopomóc w urzeczywistnianiu naszej wiary i miłości do Chrystusa zmartwychwstałego, rzeczywiście obecnego w Hostii Świętej.
54.3 Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). „Zdanie to – powiada święty Grzegorz Wielki – odnosi się szczególnie do nas, którzy w duszy wyznajemy to, czego nie widzieliśmy w ciele. Dotyczy ono nas, o ile żyjemy zgodnie z wiarą, prawdziwie, bowiem wierzy jedynie ten, kto praktykuje to, w co wierzy”[4].
Zmartwychwstanie Pana stanowi dla nas wezwanie, żebyśmy swoim życiem okazywali, że On żyje. Uczynki chrześcijanina winny by owocem i wyrazem miłości do Chrystusa. Szerzenie się chrześcijaństwa w pierwszych wiekach następowało głównie dzięki osobistemu świadectwu chrześcijan, którzy się nawracali. Dobrą nowinę głosił człowiek człowiekowi, rodzina rodzinie, świadczono o Chrystusie pośród ludzi tego samego zawodu, pośród sąsiadów; w osiedlach, w sklepach, na ulicach. Również dzisiaj Pan chce, żeby świat, ulica, praca, rodziny stanowiły miejsce apostolstwa.
Żeby wyznawać wiarę słowem, należy dokładnie poznać jej treść. Dlatego nasza Matka Kościół poprzez wieki przywiązuje tak wielką wagę do nauczania katechizmu, gdzie w sposób krótki i prosty podana jest istota tego, co powinniśmy znać, według czego powinniśmy żyć. Już święty Augustyn mówił katechumenom, którzy mieli przyjąć Chrzest: „Przeto w najbliższą sobotę, kiedy będziemy obchodzić wigilię, jeśli Bóg pozwoli, będziecie odmawiać nie modlitwę [Ojcze nasz], lecz symbol [Wierzę w Boga]. Jeżeli bowiem nie nauczycie się tego teraz, potem nie usłyszycie tego od ludzi w kościele. A kiedy się go nauczycie, odmawiajcie go codziennie, żeby nie zapomnieć: wstając z łóżka, kładąc się na spoczynek. Odmawiajcie ten symbol, wyznawajcie go przed Bogiem, starajcie się o nim pamiętać i odmawiać go bez opieszałości. Nie mówcie: «Odmówiłem go wczoraj, odmawiam go dzisiaj, odmawiam go codziennie; jest doskonale wyryty w mej pamięci». Niech on ci stale przypomina twoją wiarę i niech stanowi zwierciadło, w którym się przeglądasz. Przeglądaj się zatem w nim, zastanawiaj się, czy ciągle wierzysz we wszystkie prawdy, o których mówisz słowami, iż w nie wierzysz, i ciesz się codziennie ze swej wiary. Niechaj te prawdy będą dla ciebie skarbem, niechaj stanowią zdobne szaty dla twojej duszy”[5]. Do iluż chrześcijan należałoby się zwrócić z tymi samymi słowami, gdyż zapomnieli o istotnych treściach swojej wiary!
Jezus Chrystus wymaga od nas, żebyśmy wyznawali Go przed ludźmi poprzez czyny. Dlatego zastanówmy się, czy nie powinniśmy być odważniejsi w tej czy innej okoliczności? Czy w pełnieniu swoich zadań nie powinniśmy być bardziej ofiarni? Pomyślmy o swojej pracy, o swoim otoczeniu: czy jesteśmy znani z tego, że prowadzimy życie osób wierzących? Czy nie brakuje nam odwagi w apostolstwie? Czy dogłębnie znamy istotę naszej wiary?
Dziś, w Drugą Niedzielę Wielkanocną, obchodzimy Święto Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus przekazał świętej siostrze Faustynie Kowalskiej następujące pragnienie związane z tym świętem: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. (…) W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Święto Miłosierdzia wyszło z wnętrzności moich, pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy.”[6]. Możemy wykorzystać to święto w apostolstwie, zachęcając naszych przyjaciół do spowiedzi.
Zakończmy naszą modlitwę, prosząc Najświętszą Maryję Pannę, Stolicę Mądrości, Królową Apostołów, aby nam pomagała okazywać swoim postępowaniem, że Chrystus żyje.
* Druga Niedziela Wielkanocna została ustanowiona w roku 2000 przez papieża Jana Pawła II Świętem Miłosierdzia Bożego. „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” – te słowa Chrystusa zapisała w swoim Dzienniczku św. Faustyna Kowalska (Dzienniczek, 299). Medytacja poświęcona Bożemu Miłosierdziu i roli św. Faustyny w szerzeniu jego kultu została zamieszczona w szóstym tomie serii Rozmów z Bogiem, na początku kwietnia.
[1] Św. Grzegorz Wielki, Homilie na temat niedzielnych perykop ewangelicznych, 26, 7.
[2] Sobór Watykański II, dekret Apostolicam actuositatem, 4.
[3] Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 145.
[4] Św. Grzegorz Wielki, dz. cyt., 26, 9.
[5] Św. Augustyn, Mowa 58, 15..
[6] Św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, 699