Trzynasty Tydzień Zwykły – Sobota
9. NOWE WINO
1. Nowe wino i nowe bukłaki. Usposobienie duszy na przyjęcie daru łaski.
2. Skrucha odnawia człowieka i przygotowuje na przyjęcie nowych łask.
3. Spowiedź sakramentalna środkiem wzrostu życia wewnętrznego.
9.1 Gdy Jezus nauczał, ci, którzy Go słuchali, rozumieli Go dobrze. Wszyscy bowiem, którzy po raz pierwszy usłyszeli słowa, które przytacza Ewangelia z dzisiejszej Mszy świętej (Mt 9, 14-17), znali się na łataniu ubrania, a także przywykli do pracy na polu i wiedzieli, co się dzieje, kiedy nowe wino ze świeżego winobrania, wlewa się do starych bukłaków. Poprzez te proste i dobrze znane obrazy Pan pouczał o głębszych prawdach dotyczących Królestwa, które chciał przynieść ludziom: Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje.
Jezus mówi o potrzebie przyjęcia Jego nauki z nowym, młodym duchem, z pragnieniem odnowy. Jak bowiem siła fermentacji nowego wina powoduje rozsadzenie zestarzałych już pojemników, tak orędzie, które Chrystus przynosi na ziemię musi rozerwać wszelki konformizm, rutynę i bark elastyczności. Apostołowie zapamiętają te dni spędzone przy Jezusie jako początek swego prawdziwego życia. Nie potraktowali Jego nauczania jako jeszcze jednej interpretacji Prawa, ale jako nowe życie, które zatętniło w nich z nadzwyczajną siłą i wymagało nowego usposobienia.
Ilekroć w ciągu tych dwudziestu wieków chrześcijaństwa ludzie spotykali Jezusa, rodziło się w nich coś nowego, burząc stare i zbutwiałe postawy. Już prorok Ezechiel zapowiedział, że Bóg użyczy swoim ludziom innego serca i da im nowego ducha (por. Ez 36, 26). Komentując ten fragment Ewangelii św. Beda wyjaśnia, w jaki sposób Apostołowie zostali przemienieni w dzień Zielonych Świątek i jak równocześnie zostali napełnieni żarem Ducha Świętego[1]. Tak będzie się działo potem w Kościele z każdym z jego członków po otrzymaniu Chrztu i Bierzmowania. Te nowe bukłaki, czyli czyste dusze, winny być zawsze pełne, „gdyż jeśli będą puste, będą je zżerać mole i rdza, a łaska sprawi, że zawsze będą pełne”[2].
Nowe wino łaski wymaga od człowieka ciągle odnawianej gotowości i zaangażowania, aby kolejny raz mógł rozpocząć na nowo drogę do świętości. Ta wieczna gotowość jest oznaką wewnętrznej młodości, tej młodości, którą posiadają święci, osoby rozmiłowane w Bogu. Przygotujmy duszę na otrzymanie Bożego daru łaski, odpowiadając na poruszenia i natchnienia Ducha Świętego, które przygotowują nas na przyjęcie nowych natchnień. Jeżeli zaś nie byliśmy całkowicie wierni, prośmy Pana, aby uzdrowił naszą duszę. „Usuń, Panie Jezu – prośmy Go za św. Ambrożym – zgniliznę moich grzechów. Skoro jestem przywiązany więzami miłości, wylecz we mnie to, co jest chore (...). Spotkałem lekarza, który żyje w Niebie i rozlewa swoje lekarstwo po ziemi. Jedynie On może wyleczyć moje rany, gdyż nie posiada żadnej. Jedynie On może usunąć z serca ból, a z duszy bladość, gdyż zna ich najskrytsze tajniki”[3].
Jedynie Twoja miłość, Panie, może przygotować moją duszę na przyjęcie większej miłości.
9.2 Duch Święty nieustannie wlewa w duszę nowe wino, łaskę uświęcającą, która powinna coraz bardziej wzrastać. Nowe wino nie starzeje się, ale bukłaki mogą się zestarzeć. Gdy już raz się przedrą, wino się wylaewa i marnuje. Dlatego konieczne jest ciągłe odnawianie duszy, odmładzanie jej, ponieważ liczne są uchybienia miłości, a grzechy powszednie stale ją postarzają i utrudniają jej przyjęcie obfitszych łask. W tym życiu zawsze będziemy odczuwać rany grzechu: wady charakteru, których nie potrafimy zwalczyć, brak wielkoduszności w odpowiedzi na wołanie łaski, niecierpliwość, rutynę w praktykach pobożności lub brak wyrozumiałości.
Skrucha przygotowuje nas na przyjęcie nowych łask, zwiększa nadzieję, pozwala uniknąć rutyny. Skrucha sprawia, że chrześcijanin zapomina o sobie samym i na nowo zwraca się do Boga w akcie głębszej miłości. Pociąga ona za sobą wstręt do grzechu i nawrócenie ku Chrystusowi. Ten serdeczny żal nie utożsamia się ze stanem duszy wywołanym przez nieprzyjemne skutki upadku, takie jak zakłócenie pokoju rodzinnego czy też utrata przyjaźni ani nie polega na utyskiwaniu, że zrobiliśmy to, czy tamto. Skrucha jest zdecydowanym potępieniem złego czynu, nawróceniem do dobra, do świętości Boga objawionej w Chrystusie, jest to „wkroczenie nowego życia do duszy”[4], która przy nowym spotkaniu z Panem napełnia się miłością. Dlatego ten, kto nie odnosi swoich grzechów oraz większych czy mniejszych upadków do Pana i nie potrafi żałować, nie czuje się poruszony do skruchy.
Przed Jezusem wszystkie czyny nabierają prawdziwego wymiaru. Jeżeli pozostalibyśmy sami ze swoimi upadkami, bez tego odniesienia do Osoby obrażonej, prawdopodobnie byśmy usprawiedliwiali i pomniejszali wagę naszych upadków i grzechów albo też napełnilibyśmy się smutkiem i rozpaczą z powodu jakiegoś wielkiego upadku czy zaniedbania. Pan uczy nas, w jaki sposób poznawać prawdę o swoim życiu. Pomimo tylu naszych wad i nędz, napełnia nas pokojem i pragnieniem poprawy, rozpoczęcia na nowo.
Człowiek pokorny czuje potrzebę błagania Boga o przebaczenie wiele razy w ciągu dnia. Ilekroć odstępuje od tego, czego Pan od niego oczekuje, czuje potrzebę powrotu, wołając jak syn marnotrawny z prawdziwym żalem: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników (Łk 15, 18-19). A Pan, „który jest bliski skruszonych sercem”[5], wysłucha naszej modlitwy. Przez taki właśnie żal dusza ciągle przygotowuje się na przyjęcie nowego wina łaski.
9.3 Wiedząc, że jesteśmy słabi, Pan pozostawił nam sakrament pokuty, w którym dusza nie tylko się odnawia, ale, jeżeli człowiek utracił łaskę, odradza się do nowego życia. „Człowiek poruszony przez łaskę zwraca się do Boga i odwraca od grzechu, przyjmując w ten sposób przebaczenie i sprawiedliwość z wysoka. Usprawiedliwienie... jest nie tylko odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka”[6]. Do tego sakramentu winniśmy przystępować z pełną szczerością, pokorą, skruchą i pragnieniem zadośćuczynienia. Dobrze odbyta spowiedź zakłada głęboki rachunek sumienia, w miarę możliwości przed Tabernakulum i zawsze w obecności Boga. Głęboki rachunek sumienia nie musi być koniecznie długi, zwłaszcza gdy często się spowiadamy. Podczas rachunku sumienia chrześcijanin widzi to, czego Bóg od niego oczekiwał, a co się stało w rzeczywistości. Widzi dobro i zło swoich uczynków, zaniedbania, stracone okazje, wielkość popełnionych uchybień i czas trwania w upadku, zanim poprosiło się o przebaczenie[7].
Chrześcijanin, który chce mieć delikatne sumienie i dlatego często się spowiada, nie poprzestanie na spowiedzi po prostu ważnej, ale będzie się starał o dobrą spowiedź, która skutecznie będzie mu pomagać w dążeniu do Boga. Aby częsta spowiedź osiągnęła swój cel, trzeba poważnie potraktować zasadę, że bez skruchy nie ma przebaczenia grzechów. Stąd wynika podstawowa norma dla tego, kto często się spowiada: żeby nie spowiadać się z żadnego grzechu powszedniego, jeżeli nie żałowało się za niego poważnie i szczerze.
Skrucha ogólna to żal i odrzucenie grzechów popełnionych w całym minionym życiu. Ten ogólny żal ma wyjątkowe znaczenie dla częstej spowiedzi. Pomaga on w zaleczeniu ran powstałych z powodu słabości, oczyszcza duszę i sprawia, że wzrasta ona w miłości do Pana.
Szczerość każe nam zawsze zastanowić się nad szczegółami, które pozwalają na lepsze poznanie naszej słabości: jak?, kiedy?, dlaczego?, jak długo? Powinniśmy unikać zarówno nieistotnych szczegółów i rozgadania, jak i ogólników, które mają zawsze zastosowanie do wszystkich śmiertelników, takich jak: „nie byłem pokorny”, „oddałem się lenistwu” lub „zabrakło mi miłości”. Trzeba z prostotą i delikatnością mówić to, co się rzeczywiście stało, przedstawiać prawdziwy stan duszy, unikając odchodzenia od tematu. Praktykując częstą spowiedź, musimy zawsze dbać o to, aby była aktem osobowym, w którym prosimy Pana o wybaczenie bardzo konkretnych i rzeczywistych słabości, a nie mętnych ogólników. „Dlatego przy spowiedzi nie może być wstydu. Należy wszystko wyjawić krótko, szczerze i dokładnie, jakbyś w wojsku składał raport przed swoim dowódcą. Szczerość przy spowiedzi jest warunkiem sine qua non uzyskania odpuszczenia grzechów. Nie można niczego taić, niczego owijać w bawełnę, nie należy również grzechów umniejszać i ich «perfumować», to znaczy podawać ich do wiadomości spowiednikowi w pięknych i ozdobnych słówkach. Należy przy tym strzec się gadulstwa”[8].
Ten sakrament miłosierdzia jest bezpiecznym schronieniem: tutaj leczy się rany, odmładza się to, co się zestarzało i zużyło, naprawia się wszelkie wykroczenia. Spowiedź bowiem nie tylko jest sądem, w którym przebacza się winy, ale także lekarstwem duszy.
Spowiedź bezosobowa często kryje pychę i miłość własną, która chce zamaskować lub usprawiedliwić to, co przynosi upokorzenie i, z ludzkiego punktu widzenia, poniżenie. Żeby ten akt pokuty był bardziej osobowy, może nam być pomocne zadbanie o sposób spowiadania się: „obraziłem Pana Boga...”. Sakrament ten nie jest żadnym sprawozdaniem z tego, co się stało, ale pokornym i pełnym prostoty samooskarżeniem się z naszych upadków i słabości przed samym Bogiem, który poprzez kapłana wybaczy nam i napełni swoją łaską. „Chwała niech będzie Bogu – mówiłeś do siebie po (…) spowiedzi. I myślałeś: czuję, jakbym się na nowo narodził.
Potem myślałeś dalej pogodnie: Domine, quid me vis facere? – Panie, co mam uczynić? – I sam sobie udzieliłeś odpowiedzi: Z łaską Twoją, niezależnie od wszystkiego i od wszystkich, wypełnię Twoją najświętszą wolę: serviam! – będę Ci służył bez zastrzeżeń”[9].
Będę Ci służył, Panie, jak zawsze chciałeś, bym to czynił, z prostotą, w moim codziennym życiu, w zwyczajnych, codziennych sprawach.
[1] Por. Św. Beda Wielebny, Komentarz do Ewangelii wg św. Marka, 2,21-22. [2] Św. Ambroży, Wykład Ewangelii wg św. Łukasza, 5, 26. [4] Por. M. Schmaus, Teología dogmática, Madrid 1961, t. VI, s. 562. [5] Św. Augustyn, Homiletyczny wykład Ewangelii św. Jana, 15, 25. [6] Katechizm Kościoła Katolickiego, 1989. [7] Por. św. Franciszek Salezy, Filotea, czyli Wprowadzenie do życia pobożnego, II, 11 i 19. [8] Bł. Michał Kozal, w: Osiem dni z Księdzem Michałem Kozalem, Warszawa 1987, s. 150. [9] Św. Josemaría Escrivá, Kuźnia, 238.